Międzynarodowy Dzień Tłumacza to moje święto Postanowiłam z tej okazji uchylić rąbka tajemnicy i pokazać „od kuchni” jak wygląda świat tłumacza.
O tym, że sporo osób w naszym środowisku sądzi, że my, tłumacze, nie mamy „normalnej” pracy można wielotomową opowieść napisać. Wiele osób nie uważa, że to jest praca, a już tym bardziej że należy nam się wynagrodzenie za to co robimy. Przecież tylko sobie mówimy albo piszemy, tyle że w innym języku
Bardzo poważnie podchodzę do kwestii ochrony danych osobowych, więc historia, którą opowiem nie będzie obfitować w szczegóły
Historia z pogranicza nieporozumienia (tu się kłania edukowanie klienta, nikt nie wie przecież wszystkiego, trzeba pewne rzeczy wyjaśnić klientowi).
Osoba szukająca tłumaczy na konferencję uważa, że podczas tłumaczenia symultanicznego (w kabinie) mówi tylko jeden tłumacz, a drugi przez pewien czas milczy. Czyli za ten czas kiedy „nie pracuje” (czyli nie mówi, ale przebywa w kabinie i w każdej chwili może włączyć się do akcji) nie należy mu się wynagrodzenie. To chyba przebój w całej mojej kilkunastoletniej karierze.
Szanowni Klienci, tłumaczenie to ciężka praca. W cenę wchodzi wiele różnych rzeczy, mi.in.
– znajomość języka (często poprzedzona latami studiów),
– warsztat tłumaczeniowy (studia, doskonalenie zawodowe),
– wiedza specjalistyczna (tłumacz musi znać kontekst, poznać wiele dodatkowych dziedzin, zapoznać się z mnóstwem różnych dokumentów, artykułów itd.),
– przygotowanie (do każdego zlecenia trzeba się przygotować, zapoznać z daną dziedziną czy branżą, terminologią, materiałami. To może zająć więcej czasu niż samo tłumaczenie),
– tłumaczenie.
Szanujmy swój czas i doświadczenie, a będzie nam się dobrze współpracowało
Zostaw komentarz